Forum Seria(l) 'Powieszona' Strona Główna
FAQ  ::  Szukaj  ::  Użytkownicy  ::  Grupy  ::  Galerie  ::  Rejestracja  ::  Profil  ::  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  ::  Zaloguj

» Zgłoszenie «


 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Seria(l) 'Powieszona' Strona Główna » Nie dorastajacy do pięt Audrey Hepburn.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Juni
Widz
PostWysłany: Pon 22:51, 20 Sie 2007 Powrót do góry



Dołączył: 19 Sie 2007

Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

1. Anita lub Juni
2. 17 lat
3. lear.blog.onet.pl, vann-och-eld.blog.onet.pl, justineas.blog.onet.pl, tinee-i-henry.blog.onet.pl(dopiero powstaje)
4. Ponieważ pomysł jest bardzo ciekawe, a po za tym lubię pisać.
5. Sine Jonsdóttir - Joanna Levesque
6. Rebecka Harris, Jennifer Allen, Kirsten Howard
7. Sine z pochodzenia jest Islandką. Lubi być w centrum zainteresowań. W szkole występowała w przedstawieniach. Jest córką nauczycielki tańca i fryzjera.

Amelia i Martina van Hendller stały przed Greystone. Stary dwór zbudowany był z szarych kamieni oraz porastał go bluszcz. Do dworu prowadziła ścieżka wysypana żwirem. Całość ogrodzona była murem. Z lewej strony Greystone było widać pola uprawne( Charlotta bardzo dbała o nie, jako, że zapewniały pracę i wyżywienie wielu rodzin) i sad pełen jabłek, śliw, pomarańczy i wiśni. Z prawej strony rozciągał się park. Rosły w nim buki, świerki, lipy i dęby. Przez park prowadziła ścieżka do Brzozowej Alei.
Za dworem była stajnia i wybieg dla koni oraz garaż z samochodami. Dalej rozciągał się las, a za nim ciągnęła się plaża i morze. Drzewa były zniszczone przez ciągłe huragany i sztormy.
Z parku szybkim krokiem nadchodziła dziewczyna. Nie zwracając uwagi na panny van Hendller wbiegła do dworu.
- Dravenie! Cioci Charlotto! Dzień dobry Marcus.
- Co się stało kochanie? – zapytała, Charlotta stajać w drzwiach salonu.
- Susannah prosi, żebyście jechali bez nas, bo Adrian się przewrócił na schodach i trzeba go opatrzyć.
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. – w głosie Charlotty zabrzmiała nuta zaniepokojenia.
- Co się stało Star? – zapytał Draven schodząc ze schodów.
- Adrian się wywalił na schodach i się poobijał.
- Mam nadzieję, że wuj Torsten sobie z tym poradzi.
- Możesz mi wierzyć, że sobie poradzi. – Starla pożegnała się i szybkim krokiem skierowała się do domu.
- Akurat dzisiaj. – westchnęła Charlotta. – No cóż, jesteś gotowy.
- Tak, chodźmy.
- Baronowo przepraszam, że przeszkadzamy, ale przybyły panny van Hendller. – wtrącił się Marcus.
- Dzisiaj? Miały być po świętach. Poproś Lindę, żeby się nimi zajęła i przeproś je w moim imieniu, ale musimy jechać na rozprawę.
Marcus zaprowadził Amelię i Martinę do salonu i powtórzył słowa Charlotty. Panny van Hendller usiadły na kanapie i podziwiały pięknie urządzony salon. Po kilku minutach pojawiła się Linda.
- Dzień dobry. – powiedziała. – Jestem Linda i pracuję tu jako ochmistrzyni. Zaprowadzę was do pokoi, a potem zapraszam do jadalni na późne śniadanie.
Cała trójka wyszła z salonu i weszły po marmurowych schodach na piętro. Następnie skręciły w lewo i przeszły przez dębowe drzwi do korytarza, który rozchodził się na lewo i prawo. Linda poprowadziła dziewczyny przez prawy korytarz i stanęła przed drzwiami.
- Oto wasze pokoje. Baronowa prosiła, żebyście się rozgościły i czuły jak u siebie. Proszę zejść do jadalni na późne śniadanie. – po tych słowach odwróciła się i odeszła.
Martina nacisnęła klamkę i weszła do pokoju. Stanęła jak wmurowana. Jej pokuj był ogromny. Na środku stała kanapa i stół otoczony fotelami. Okna wychodziły na park, skąd widać było dach Brzozowej Alei i jej zabudowań. Pod lewą ścianą stał fortepian. Martina nie wiedziała czy stał tu przez cały czas, czy Charlotta kazała go nieść. Bardzo lubiła grać, bo to ją odprężało. Po lewej stronie były drzwi, które prowadziły do sypialni, łazienki i małego gabinetu.
Gabinet wyłożony był jasną boazerią. Stało tam mahoniowe biurko i regały wypełnione książkami. Szafki biurka były puste jakby czekały na uzupełnienie ich przez Martinę. Sypialnia miła duże łóżko z baldachimem. Utrzymany był w jasnej tonacji podobnie jak łazienka.
Martina podeszła do okna swojego salonu i spojrzała na dach Brzozowej Alei. Z natury była ciekawska i bardzo interesowało ją, kto tam mieszka.
* * *
Po śniadaniu dziewczyna poszła zwiedzać tyły dworu. Jak na razie wszystko ją tu zaskakiwało. Jej rodzice byli majętni, ale nawet w połowie nie tak jak Charlotta Medin. Martina od dziecka kochała konie, więc bardzo się ucieszyła widząc stajnię. W pobliżu kręciła się młoda dziewczyna.
- Dzień dobry.- powiedziała.
- A dzień dobry. – odpowiedziała tamta.
- Jestem Martina i właśnie się tu prowadziłam. Lubisz konie?
- Jestem Lucy-Anna. Mój ojciec pracuje tu jako opiekun nad końmi. Ja też tu mieszkam od dwóch lat, jak zmarła moja mama. Chcesz zobaczyć konie baronowej.
- Jasne.
Martina i Lucy-Anna weszły do stajni. W boksach stało dziesięć wspaniałych koni. Cztery z nich były całkiem czarne, dwa szare, trzy brązowe i jeden czarno-biały. To właśnie ten ostatni przykuł uwagę Martiny.
- Ale ten koń jest piękny. Myślisz, że baronowa pozwoliłaby mi się min zająć.
- Raczej nie. To klacz starszej panny Leander. Nosi imię Szafira. Te należy do pana Leadera i nazywa się Noc. Dalej… - Lucy-Anna pokazywała konie pozostałych członków rodziny. Koń Lilian nazywa się Carot, Susannah – Lód, Adriana – Piorun, Dravena – Atlas, klacz Charlotty – Angel, a jej Perełka.
Dwa pozostałe ogiery nosiły imiona: Tornado i Kli. Martina była niepocieszona, że najładniejsza klacz jest już zajęta. Nie pytała o rodzinę Leaonderów. Wolała poczekać, aż wszystkiego dowie się od swojej chrzestnej.
* * *
Charlotta i jej syn Draven wrócili około szóstej wieczorem. Mięli doskonały humor. Sprawy zakończyły się dla nic pomyślnie.
Siedząc w salonie Martina i Amelia opowiadały o swojej przeszłości.
Ich rodzice utonęli dziewięć lat temu podczas sztormu. Wtedy zamieszkały u swojego okropnego wuja. Obie chodziły do Niemieckiego Instytutu Magii im. Alberta Fishera-Meyera. Nie były tam zbytnio lubiane. Wszyscy uważali je za zarozumiałe panny tylko, dlatego, że miały na nazwisko van Hendller.
Ich przybrany dziadek Martin van Hendller był okrutnym człowiekiem i jego czyny z przeszłości odbiły się na stosunkach jego potomków z innymi.
Charlotta nie wspomniała o tym, że kiedyś porzuciła Dravena. Jej syn też przemilczał ten fakt.
- Dravenie podaj mi album ze zdjęciami z tegorocznych wakacji. – poprosiła baronowa syna.
Draven podszedł do półki i zdjął album oprawiony w czarną skórę ze złotymi inicjałami Ch.M.
- Podejdźcie bliżej dziewczynki. – powiedziała, kiedy syn podał jej album. – Chcę wam pokazać resztę naszej rodziny. Co prawda nie wiążą nas więzy krwi, ale zrobili dla mnie więcej niż ktokolwiek z rodziny. To jest Torsten Leander, to jego żona Susannah. A to ich dzieci Lilian i Adrian.
- A ta dziewczyna? – zapytała Amelia
- To jest Starla siostrzenica Torstena. Jej rodzice nie żyją, ale nie wspominajcie tego przy niej. Jutro się poznacie. Leanderowie przyjdą na obiad.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Seria(l) 'Powieszona' Strona Główna » Nie dorastajacy do pięt Audrey Hepburn. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: TELEVISION theme by Kisioł . Programosy
 
Regulamin