Autor |
Wiadomość |
Pani reżyser. |
Wysłany: Pon 20:05, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
Rejestruj się, loguj, czy co tam chcesz xD |
|
 |
kiszcz. |
Wysłany: Pon 20:00, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
sa sa sa ^^ taak! |
|
 |
Agnieszka. |
Wysłany: Pon 0:59, 25 Lut 2008 Temat postu: |
|
tak i pytam się czy się cieszysz ?  |
|
 |
kiszcz. |
Wysłany: Nie 22:45, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
to przyjęta żem ? |
|
 |
Agnieszka. |
Wysłany: Nie 19:48, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
no widzisz xD |
|
 |
Pani reżyser. |
Wysłany: Nie 19:11, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
Mnie? To dobrze, że sobie tak mnie wyobrażasz, bo taka jestem ! |
|
 |
Agnieszka. |
Wysłany: Nie 19:01, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
nie ty xD
ty wiem że się cieszysz
<cały czas wyobrażam sobie ciebie jako śmiejącą się dziewuchę > |
|
 |
Pani reżyser. |
Wysłany: Nie 16:45, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
ja? |
|
 |
Agnieszka. |
Wysłany: Nie 16:33, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
cieszysz się ;>? |
|
 |
Pani reżyser. |
Wysłany: Nie 13:28, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
No to przyjęta . |
|
 |
Agnieszka. |
Wysłany: Nie 1:58, 24 Lut 2008 Temat postu: |
|
ja tak jak wyżej ^^ |
|
 |
redmune |
Wysłany: Sob 19:48, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
mi tam rybka. |
|
 |
Valhalla |
Wysłany: Sob 18:22, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
ja bym była na tak ^^ |
|
 |
Pani reżyser. |
Wysłany: Sob 18:19, 23 Lut 2008 Temat postu: |
|
Przyjmujemy? ;> |
|
 |
kiszcz. |
Wysłany: Sob 14:19, 23 Lut 2008 Temat postu: . |
|
kiszcz chciałby wreszcie gdzieś zacząć po przerwie bez zbędnych pytań i w ogóle to chyba każdy wie (albo Ci bardziej wtajemniczeni). Coś jak proszenie o szanse? haha! Nie ma to jak tak. Chcę być czysta jak łza. Tak czy siak. Nieważne czy tak jak...
1. Kiszcz
2. Toż to prawie 16
3. Chwilowo: someone-play-with-me.blog.onet.pl/
4. Patrz u góry
5. Facetów nigdy nie umiałam pisać, mimo że kochałam swego Andrewa...
Więc niech będzie Yui Marie Petterson
6. To na razie babcię klozetową, a potem się zastanowię
7. Szalona ekstrawagantka. Do życia podchodzi z radością. Każdy dzień musi wykorzystać w pełni sił. Nierozważna. Można by rzec "głupia idiotka". Wychowana na beztroską. Zna swoją wartość i umie ją wykorzystać.
8.
Uchyliłam okno. Wiał ciepły wiosenny wietrzyk. Znad morza dochodził dźwięk skrzeczących mew. Pewnie szukają czegoś do pożywienia. A może zwiastują przypływ jakiegoś statku, z którego właśnie wysiądzie On. Albo, chociaż poczta z listem od Niego. Od czasu Jego wyjazdu starałam się nie myśleć o Nim. Żyć normalnie. Codziennie rano budzić się, śpieszyć do pracy, zjeść w pośpiechu śniadanie w kawiarence, słuchać narzekań szefa, a potem wrócić zharowana do domu i marzyć o jak najszybszym pójściu spać. Być człowiekiem szarym jak każdy mnie otaczający. Zachować swą utopijność. Nudność i Monotonność Życia. Lecz nie. Nie udało się. Budząc się rano czuję Jego obecność, zastanawiam się co robi gdy siedzę w autobusie bądź słucham zrzędzenia prezesa. Cały czas jest wśród mnie. Na fotelu, na kanapie, ścieli ze mną pościel, robi zakupy, pomaga mi sprzątać dom, uczy gotować, przygotowuje ze mną projekty. Wszystko robiliśmy razem. Póki nie przyszedł Ten list. Musiał wyjechać. Potrzebowali pilotów marynarki wojennej na wojnę w Sarajewie. Nie mógł odmówić armii służby, a mógł odwołać ślub. Rozumiem. Nasz kraj musi wygrać tę wojnę. Po to się zaciągnął. By służyć ojczyźnie i dobru narodowemu. Tęsknota. Ból. Rozpacz. Niewiedza. Miłość. Bezsilność. Bezradność. Nadzieja. Ckliwie, głupie bez wyrazu słowa. Pałam nienawiścią do tych słów, a zarazem one są blisko mnie. Codziennie rano to i one również pomagają mi robić zakupy, gotować, sprzątać czy choćby budzą mnie swymi pocałunkami. Ogarnęło mnie zimno. No tak stałam w oknie na całość otworzonym. Zobaczyłam odlatujące w głąb morza mewy. Leciały na pobliską wyspę. Wyszłam z domu. Moje stopy zanurzyły się w ciepłym plażowym piasku. Stąpałam lekko, cicho, teatralnie jakbym się skradała za kimś. W Jego białej koszuli. To już trzy lata czekania. Żadnego odzewu. On nie umarł… Bo jeśli tak umarła by większa część mnie. A ja żyję. Mam się dobrze. Czekam z niecierpliwością. Spojrzałam w stronę portu. Wysiadający ludzie, przenoszone paczki, bagaże, worki z listami. Może wśród nich jest On. Jego pismo. Jego uczucia…
I dziś nie było Jego. Znów nie dał znaku życia. Ale pewnie jutro napiszę. Wróci do mnie i mi wszystko wyjaśni. Carl powiedział żebym nie żyła nadzieją. Wojna się skończyła rok temu a jego wciąż nie ma. |
|
 |